Jak ja nienawidzę matematyki! Nie mam głowy do tych wszystkich cyferek, figur, wzorów i czego tam jeszcze nie wymyślą. Niestety musiałam przeboleć tą jedną godzinę dziennie. Siedziałam na tyłach klasy z miną męczennika z zerowym pojęciem o czym jest mowa na lekcji. Starałam się trzymać myśli, że jest to ostatnia lekcja, kończy się za piętnaście minut i w końcu będę mogła iść do domu, w którym już czeka Zoe, muszę jedynie przetrwać jeszcze te kilkanaście minut.
-Nihal!-w całej klasie rozległ się głos podirytowanej nauczycielki.
Podniosłam wzrok na panią Jones, która nagle zaczęła mi się kojarzyć z wkurzonym szopem. Czemu ja mam takie skojarzenia? Jestem głupia.
-Tak?-odezwałam się starając się zachować powagę.
-Czy możesz mi powiedzieć czym zajmujesz się przez całą lekcję?-zapytała matematyczka
-Noo... eee... siedzę.-odpowiedziałam lekko zaskoczona.
Świetnie, pierwszy dzień szkoły i już mam kłopoty, czemu mnie to nie dziwi?
-A co, w takim razie, robisz z zeszytem?-ciągnęła.
-No przecież nic nie...-urwałam kiedy spojrzałam na zeszyt.
Nieświadomie bazgrałam po czystej stronie, tak, że teraz była zapełniona nabazgranymi długopisem rysunkami kotów, ptaków, oczu i innych bochomazów. Po chwili pani Jones rozpoczęła wykład o nieuważaniu na lekcji, oczywiście nie słuchałam ale zaczynało mnie to irytować. Rany, to tylko kilka rysunków, w czym tu problem? Czemu to zawsze na mnie się wrzeszczy? Są uczniowie, którzy robią o wiele gorsze rzeczy, ale nie, to ja, Nihal Senake, muszę mieć zawsze przerąbane. Nagle rozległo się dość ciche "BUM!" i w całej klasie zgasły lampy, komputer na biurku pani Jones się wyłączył a w powietrzu rozniósł się zapach spalonego plastiku. No to gdzieś poszły korki, skąd ja to znam? Może dlatego, że często się to zdażało, a szczególnie w momentach takich jak ten. Nie wiedziałam z czego to wynikało, samo się tak działo i tyle.
-Jak widać koniec lekcji.-westchnęła nadal zirytowana matematyczka.
Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać, natychmiast wrzuciłam swoje rzeczy do torby i wybiegłam z klasy. Po chwili byłam już na boisku szkolnym. Koniec dzisiejszych męczarni, w końcu! Ruszyłam przed siebie w dobrze znanym mi kierunku. Mieszkałam z Zoe w średniej wielkości mieszkaniu w wieżowu w centrum Los Angeles. Nie miałam daleko do domu, po kilkunastu minutach wbiegałam już do przedpokoju.
-Zoe, jestem!-zawołałam zdejmując z ramienia torbę.
Zoe, jak można pomyśleć, nie jest moją matką chociaż mieszkam z nią od dziecka. Nie znałam moich rodziców, Zoe niewiele mi o nich mówiła, tata podobno zginął w wypadku a mama... sama nie wiem, nigdy o niej nie mówiła, podobno znała jedynie tatę, czasami miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywała ale nie ciągnęłam tego tematu. Miałam z nią bardzo dobry kontakt, była dla mnie jak starsza siostra, z tą różnicą, że ona mnie wychowała.
-Słyszę młoda, zaraz będzie obiad.-odpowiedział mi znajomy głos.
Z ciekawości zajrzałam do kuchni, w której przy kuchence stała niewysoka, czarnowłosa kobieta o piwnych oczach.
-Co gotujesz?-zapytałam rozglądając się po kuchni.
-Robię naleśniki o ile można to nazwać gotowaniem.-odpowiedziała Zoe-Niedługo skończę, idź do pokoju.-dodała i uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Skinęłam głową i poszłam do salonu. Rozsiadłam się na kanapie z laptopem na kolanach i zaczęłam przeglądać facebooka. Zanim się obejrzałam w pokoju pojawiła się Zoe z dwoma tależami naleśników z czekoladą.
-Dzięki.-powiedziałam odkładając komputer i biorąc od niej jeden z tależy.
-Nie ma za co.-odpowiedziała i usiadła obok mnie-Jak pierwszy dzień w szkole?-zapytała.
-Lepiej nie gadać, Jones znowu się mnie uczepiła a pod koniec lekcji znowu poszły korki.-odpowiedziałam.
-Znowu? Jak to?-zdziwiła się Zoe.
-Nie wiem, akurat Jones mnie wkurzyła, bo stwierdziła, że nie uważam na lekcji i wtedy BUM i prąd siadł.-wzruszyłam ramionami-Czy to normalne?-zapytałam po chwili.
-Ale co?
-No bo zauważyłam, że najczęściej coś się psuje, jak się wkurzam, jakby to było przeze mnie.
-No coś ty, tylko ci się wydaje.-stwierdziła Zoe, ale coś mi podszeptywało, że czegoś mi nie mówi.
-Ale tak jest, to nienormalne, żeby przynajmniej raz na dwa tygodnie siadał prąd w całej szkole.-ciągnęłam.
-Może powinni zmienić elektryka.-kobieta uśmiechnęła się do mnie-Zmieniając temat...-dodała zanim coś jeszcze powiedziałam-niedługo muszę wyjść, będę wieczorem.-poinformowała mnie.
-Gdzie tym razem?-zapytałam.
-Spotkanie ze starym znajomym.-wzruszyła ramionami.
-Yhym...-uśmiechnęłam się lekko-Powodzenia.-puściłam do niej oczko.
-A ty znowu swoje nie? Ile razy mam ci tłumaczyć słowo przyjaciel?-Zoe lekko mnie sturchnęła.
-A czy ja coś mówię?-zaśmiałam się.
Zoe przewróciła oczami a po chwili obie się zaśmiałyśmy. Po obiedzie Zoe zaczęła się szykować do wyjścia a ja siedziałam na kanapie odrabiając zadania na jutro. Serio? Pierwszy dzień i już zadania? Nie znoszę tego systemu edukacji... Naprawdę nienawidzę matematyki, szczerze i z całego serca.
-Wychodzę, weź niczego nie rozwal.-powiedziała Zoe.
-Jakby mi się chciało... Ta matma mnie tak przymuliła, że lepiej nie gadać.-mruknęłam.
-Grzeczna dziewczynka.-zaśmiała się kobieta i po chwili usłyszałam dźwięk otwierania i zamykania drzwi.
Po kolejnych piętnastu minutach poddałam się i poszłam do kuchni po coś do picia. Po kilku minutach wróciłam z kubkiem kakao, usiadłam na kanapie i z nudów zaczęłam przeglądać co jest w telewizji, oczywiście nic ciekawego się nie znalazło. Skończyło się na tym, że oglądałam powtórkę "Jak Poznałem Waszą Matkę". Nie minęło zbyt wiele czasu a usłyszałam gdzieś za plecami cichy syk, ale kiedy się odwróciłam nic nie zobaczyłam. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do oglądania i znowu usłyszałam syczenie ale tym razem o wiele głośniej. Nagle wszystko zwolniło, miałam wrażenie, że wszystko wiruje, poczułam kłucie w klatce piersiowej, nagle miałam wrażenie, że spadam gdzieś w dół i wszystko zrobiło się czarne.
~~~
A oto drugi rozdział (Kath, jednak dałam radę ^^). Trochę krótki, ale najtrudniej się zaczyna, obiecuję, że kiedy znowu przyjdzie moja kolej napiszę więcej. Wybaczcie mi jeżeli wystąpią błędy ale musiałam pisać z telefonu. Zakończenie jest takie, jakie uzgodniłam z naszą Kath, i uważam, że jej rozdział wyszedł lepiej, ale to już nie podlega mojej ocenie. Kolejny rozdział napisze dla Was Hermionija Weasley, więc jej i kolejnym autorką życzę weny.
Ps. Widziałam w komach, że ktoś dołanczał się do życzeń od Kath, więc dziękuję wszystkim, którzy je składali :*
Świetna robota, Des. Na razie zaczyna się(ojej trochę powiem jak Potterhead - ach przecież nim jestem ;p, więc...) trochę mugolsko. Widzimy po raz pierwszy jak nie kontroluje swoich mocy, ach te małe spięcia ^^. I co to za syk? Fajna ta twoja Nihal ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Honeyed Girl.
Super rozdział ^^
OdpowiedzUsuńCo do pe-esa, to nie widziałam tych życzeń, więc się nie przyłączyłam... ale za to teraz składam Ci szczere (spóźnione) życzenia, zdrowia, szczęścia i wielu pomysłów na blogu! ^^
A teraz co do rozdziału.
Naprawdę extra robota! Lekcje matmy... też nie cierpię.No bo serio.. na co komu matma w życiu?? A zwłaszcza nam, artystkom. Don't get it. :/ :P
Nihal spoko dziewczyna :D Póki co przeciętna nastolatka, która jak każda inna przegląda fb po szkole xD
Zoe jest świetna! Też chcę takiego opiekuna! :D
Naleśniki z czekoladą... Mniaaam *.* Daj trochę! :D
Cóż za tajemnicze zakończenie... :O Strasznie straszne. 0.o
Nie mogę się doczekać ciągu dalszego, a niestety sobie jeszcze trochę poczekam... :/
Ale teraz jestem ciekawa rozdziałów pozostałych dziewcząt ^^ Ja jestem ostatnia, więc jeszcze poczekam dłuuugo. ;p
Super rozdział!
Pozdrawiam mocno,
~Eveline. ;*
Powiem ci, że się przeraziłam, jak zobaczyłam, że już drugi rozdział. I takie. Co?! Czy mnie coś ominęło? I nadal jestem przerażona, bo ja mam tutaj dodać następny rozdział za niecałe trzy dni? ;o Nie no, ale dziękuję, wena się zawsze przyda ;3
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału. Jak opisywałaś lekcje matematyki, to normalnie widziałam siebie. Tyle, że ja nie wysadzam korków- jeszcze xd
Fajna ta Zoe ;>
Nie ma to jak wrócić ze szkoły i od razu na fejsa, skądś to znam ;p
Co to za syk? O kurde...
I odrabianie zadań domowych ;/
Fajny rozdział, naprawdę mi się podobał *.*
Pozdrawiam
~Hermionija Weasley.
Chociaż krótki, bardzo fajnie pokazuje życie nieświadomego swego pochodzenia półboga *.*
OdpowiedzUsuńLekcje matematyki... tiaaa, większość ludzi ich nie lubi ;p A nauczycielki to współczuję xD Ma nazwisko jak moja Melissa! ;o
Oczywiście nikt nie słucha nauczycielki xD Haha takie tam spięcie xD Czasem fajnie byłoby tak zrobić spięcie, żeby lekcje się szybciej skończyły ^^
Powrót do domu, pogadanka z opiekunem, fejsik i naleśniki... zawsze spoko *.*
Próba dowiedzenia się czegoś o sobie...
No i Zoe leci na randeczkę xD Też nie mogę nikomu wytłumaczyć co znaczy "przyjaciel" xD
Odrabianie lekcji... Boże, jak ja tego nie lubię!!!
No i co tototo tooo na końcu?! Weź no, będę się stresować! A dowiem się pewnie jeszcze za... kilka rozdziałów ;<
No więc rozdział fajniusi... i nie mogę doczekać się kolejnych ^^
Pozdrowionka!
Wasza Cupcake.
Co to za syk O.o
OdpowiedzUsuńZwarcie *-*
Lekcja Matmy :/
Zoe *.*
Ogółem świetny rozdział, ciekawy i wciągający <3
Bardzo mi się podoba *-*
I nie wiem co jeszcze mogę napisać :(
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejne rozdziały :D
~Clar <3
Uhuhuh! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńNie mam dostępu do neta więc o 8:00 się zerwałąm i do biblioteki przed lekcjami przyszłam xd
A to wszystko dla was! <3
No, a więc co do wpisu...
Świetny!
Bardzo dobrze pokazuje życie nieświadomej niczego półbogini :*
Fantastycznie to ukazałaś ;D
Och, dzięki że wybrałaś akurat matmę, bo to chyba dowodzi, że wszyscy z nas za nią za bardzo nie przepadają xD
Zwarcie w sali - też bym tak czasem chciała
No, wracamy do domku, a tam...
NAAAAALEŚNIIIIIKIIIIIIIII!
Nwm czy wiesz, ale to chyba jedne z moich najulubieńszych dań - pisałaś to z myślą o mnie, ha? xD
Zoe wybywa z "przyjacielem" :D
Dobre sobie xD
Zoe i przyjaciel siedzą na kominie... xD
No, a przechodząc do sedna...
Badum tss!
Och jej, dalej sama nie wiem co to za syk xD
Ale coś mają ze sobą wspólnego więc - don't worry be happy! :]
Okej - rozdział mega przecudowny!
Już nie mogę się doczekać co wy tam dalej obmyślicie <3
Pozdrawiam!
Kath .
No wreszcie się dobrałam do Twojego rozdziału! (brak czasu i weny na przyzwoite komentarze)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że już po pierwszym zdaniu jestem cała Twoja - ŻEBYŚ WIEDZIAŁA, JAK JA NIENAWIDZĘ MATMY!! O_o
Haha! A moja mina jest identyczna! :D
Taka typu.. WTF?!
huehuehue, chyba jej moc zaczyna działaać ^^ ale ja bym tak chciała! Wkurzyć naszą Chorą Dorę! xD chociaż ją nawet lubię, bo nade mną nie siedzi i daje spokój, jak czegoś nie wiem ;P
Już lubię Zoe- miła z niej babka :)
Hehe taal - wyraźnie iwdać, że coś ukrywa ;)
O_O O BOŻE BOŻE I CÓŻ TO ZA ZAKOŃCZENIE?!??!?!?!??! *_* teraz będę żyła w niepewności!
Niesamowicie umiesz podkręcić emocje ^^ kocham!
I to nieprawda- obie piszecie wspaniale.
I szczerze mówiąc, to trochę boję się swojej kolejki :O :// bo ja nie dam rady! :(
Trzymajcie za mnie kciuki amigos! (nwm, czy tak to się pisze ;P)
Wasza,
Alex ;33